Ferie skończyły nam się ponad tydzień temu. Nie był to czas spędzony tak jak sobie myślałam, że będzie, teoretycznie nic nie robiliśmy bo w praktyce ćwiczyliśmy w środę w pierwszym tygodniu świadomość zadu i na tym się skończyło a jak wyjechałam w czwartek i zwiedziłam Wrocław Czechy(przejazdem) i Sudety-jakaś wieś niestety nie pamiętam nazwy (terra sudeta - polecam)
Jak wróciłam w niedziele to jeszcze w ten sam dzień znowu pojechałam i cały tydzień się z Funym nie widziałam. Po feriach nastał tydzień gdzie trzeba było się przestawić, że znowu trzeba wcześnie wstawać, uczyć się na sprawdziany, kartkówki no i napisać te przełożone z przed ferii na po feriach i te zaległe (tak to jest jak się dwa tygodnie do szkoły nie chodziło). Ostatecznie z Młodym ćwiczyłam tylko w piątek i niedziele, głównie świadomość zadu, ale przypominaliśmy sobie również stare.
Nie obyło się bez zakupów. Zakupiłam piłkę do fitnessu i pilatesu (fachowa nazwa) oraz orzeszka(zaoszczędziłam na nim 8zł) i będziemy Małemu mieśnie na wakacje wyrabiać (nie no ogólnie, ale powiedzmy, że na wakacje). Oprócz tego wzbogaciliśmy się o 3 frisbee nareszcie odpowiednie (wielkościowo, wysokościowo i wgl całokształtem) dla Funego. I tak oto wygląda w tym momencie:


Na piłce ćwiczyliśmy już 2 razy natomiast orzeszek jeszcze czeka jeszcze na swój debiut. I co mogę powiedzieć? Na piątkowej (pierwszej) sesji Funy nie wykazywał lęku przed piłką, a wręcz był nią tak zafiksowany, że chciał ją gryźć, bawić się nią, a jak już się w miarę ogarną to pięknie na nią wskakiwał, utrzymywał się i siadał, warować nie chcę bo jest dla niego na to za mała. Suma sumarum nie oczekiwałam innej reakcji, Funy nie należy do wielce strachliwych piesków, ale jak na pierwszą sesje było(co się będę oszukiwać) świetnie. Chciałam małymi kroczkami na początek przednie łapy itp. ale jak sam mi wskoczył na piłkę, skakał po niej i zdarzyło mu się z tego jego zaangażowania nie trafić dobrze w piłkę i się nie zrażał (bo piłka, bo smaczek) to nie będę go ograniczać od razu zaczęliśmy operować całym ciałkiem na piłce. Na następnej sesji z piłką w niedziele również nie było problemu, wszystko robił nawet chciałam "poproś" zrobić i Funy by zrobił gdyby nie to że mu dupsko zjeżdżało z piłki :D Zobaczymy jak będzie z orzeszkiem bo jest większy; piłka ma 25 cm średnicy; ale tu również nie przewiduje żadnych problemów czy oporów. (jakość, no nie ma się co oszukiwać nie ma jej, ale mój aparat w ciemności mówi niet i przestaje współpracować, ale starałam się jak mogłam)
Na piłce ćwiczyliśmy już 2 razy natomiast orzeszek jeszcze czeka jeszcze na swój debiut. I co mogę powiedzieć? Na piątkowej (pierwszej) sesji Funy nie wykazywał lęku przed piłką, a wręcz był nią tak zafiksowany, że chciał ją gryźć, bawić się nią, a jak już się w miarę ogarną to pięknie na nią wskakiwał, utrzymywał się i siadał, warować nie chcę bo jest dla niego na to za mała. Suma sumarum nie oczekiwałam innej reakcji, Funy nie należy do wielce strachliwych piesków, ale jak na pierwszą sesje było(co się będę oszukiwać) świetnie. Chciałam małymi kroczkami na początek przednie łapy itp. ale jak sam mi wskoczył na piłkę, skakał po niej i zdarzyło mu się z tego jego zaangażowania nie trafić dobrze w piłkę i się nie zrażał (bo piłka, bo smaczek) to nie będę go ograniczać od razu zaczęliśmy operować całym ciałkiem na piłce. Na następnej sesji z piłką w niedziele również nie było problemu, wszystko robił nawet chciałam "poproś" zrobić i Funy by zrobił gdyby nie to że mu dupsko zjeżdżało z piłki :D Zobaczymy jak będzie z orzeszkiem bo jest większy; piłka ma 25 cm średnicy; ale tu również nie przewiduje żadnych problemów czy oporów. (jakość, no nie ma się co oszukiwać nie ma jej, ale mój aparat w ciemności mówi niet i przestaje współpracować, ale starałam się jak mogłam)
W najbliższym czasie chciałabym wziąć jeszcze raz udział w wyzwaniu tygodniowym, ale nie wiem co konkretnie ćwiczylibyśmy ani nad czym chciałabym pracować z Młodym.
A teraz przechodzę do czegoś co już jakiś czas krząta mi się po głowie a mianowicie zastanawiam się czy nie zacząć Funemu BARFować, na razie czytam, przeglądam różne strony i opinie, rozważam wszelkie za i przeciw ale kto wie? Na początek musiałabym Młodego przestawić z karmy (potem jakoś poleci) ale nie doszłam na razie do tego jak go właśnie przestawić z tej karmy, coś tam kiedyś mi się o czymś owinęło ale na pewno zanim w ogóle zacznę muszę jeszcze sporo poczytać i się podowiadywać. Ktoś coś wie? Ktoś coś słyszał? A może ktoś stosuje BARFa u siebie? Pisz śmiało nie pogardzę żadnymi informacjami :P
(zdjęcia dodam później bo aktualnie nie mam ich obrobionych)
A dzisiaj moja przyjaciółka ma urodziny więc:
Zamiast życzeń standardowych, Życzę Tobie
wielu odlotowych: Wspomnień, dni i doznań,
Podróży dalszej niż Hel czy Poznań.
Życzę Tobie wielu niespodzianek, By był słoneczny
każdy ranek. Przyjaciół prawdziwych, gorącej
miłości i zawsze tylko miłych gości!
Ta okres gdy kończą się ferię jest straszny, nas już to niestety albo stety nie dotyczy. Mamy inne zmartwienia na głowie, uwielbiam czytać o yorkowych kumplach :D
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię gdy wolne się kończy a w szczególności wczesnego wstawania; uwielbiam długo spać, choć i tak wcześnie wstaje w porównaniu z tym co było (dla mnie 10 jest wczesnym rankiem ale ranne ptaszki się ze mną mogą nie zgodzić:P). Również uwielbiam czytać o yorkowych kumplach.
UsuńDużo wyjazdów miałaś w ferie :) A my nie jesteśmy na BARFie, więc niestety Wam nie pomożemy :\
OdpowiedzUsuńJestem dość dziwną osobą, bo w przeciwieństwie do wszystkich, w każde wolne, ferie, przerwy świąteczne, a nawet weekendy wstaję prawie tak samo jak w tygodniu. Może kilka minut dłużej :D.
OdpowiedzUsuńOooooo ja bym tak nie mogła!!! Grrryyy... zdecydowanie nie jestem rannym ptaszkiem!
Usuń