Majówka

1.05.2015
Pierwszy dzień majówki, można było pospać dłużej pospać (hehe jak ja kocham swój organizm kiedy trzeba wstać nie może, a kiedy nie trzeba to może). 1-go maja wybraliśmy się do Podlesic ale powiem szczerze według mnie nic tam zbytnio ciekawego nie ma... chociaż nie.. cofam to można fajnie po spacerować z rodziną pod warunkiem (moim zdaniem), że ma się psa z którym to można robić (serio, cokolwiek robię, gdzie kolwiek jestem jest to lepsze z Funym, bez niego jest jakoś "szaro"). Potem zjadłyśmy z mamą obiad, dobry w dobrej cenie, a co najlepsze jak się okazało był to hotel Ostaniec, który jest psiolubny, dzięki czemu nie zmarzliśmy jedząc na dworze bo mogłyśmy wejść do środka gdzie było cieplutko. Oczywiście Funy musiał dodać swoje 3 groszę razy 3 ale potem już nie odwalił żadnego numeru i siedział cicho, za co dostał 3 kawałki mięsa. Chociaż cena za nocleg z psem może okazać się zabójcza 50zł(nocleg). Na 1-2 noce to jeszcze ale na dłuższą metę to byłby majątek. Nie przeszłyśmy się za bardzo bo zaczęło lać i musiałyśmy wracać, po drodze miałyśmy się zatrzymać w Skałkach ale głupia pogoda musiała wszystko zepsuć. Jak nigdy prognozy się nie sprawdzają to akurat dzisiaj musiała.
2.05.2015
Dziś dzień spędziliśmy w Krakowie. Podróż minęła nam spokojnie i nawet szybko. Po zajechaniu na miejsce udaliśmy się na przechadzkę. Mijając pierwszą bryczkę Funy trochę się zestresował no bo co to takie wielkie kopytne jest ale potem już było ok. Potem jeszcze mijaliśmy chłopców którzy mieli piszczałkę i Funy mógłby spokojnie z nimi iść, na szczęście ja miałam piłkę z piszczałką i szedł za mną (na smyczy ale nie chciałam go ciągnąć). Co jakiś czas "siad", "daj łapę/łapa", "poproś". Obeszliśmy rynek, kilka uliczek bocznych i poszliśmy usiąść zjeść obiad. Jak się później okazało znowu trafiłyśmy na lokal psiolubny "Ratuszowa restauracja", jest nawet o tym wzmianka na pierwszej stronie w menu "lokal przyjazny psom". Nawet nie musiałam prosić o wodę, a Funy ją dostał oczywiście skorzystał (miałam też swoją wodę w bidonie). Oczywiście Funy znowu musiał sobie poszczekać ale siedzieliśmy na dworze więc problemu nie było chociaż i tak go uciszałam. Siedząc tak i patrząc na przechodniów widziałam Magdę i Alana(?? jego nie jestem pewna) z Warsaw Shore. Byłam tak zdziwiona, że nie zdążyłam nic zrobić a tak to bym poszła po zdj. Magda przyciągnęła moją uwagę swoim charakterystycznym śmiechem. Zjedliśmy i wróciliśmy do auta i do domu. W drodze do auta Funy był tak rozbudzony że jak chciałam zrobić mu zdjęcie to latał w tą i z powrotem na tyle na ile mu smycz pozwalała. A no właśnie i dzisiaj pogoda była już do przyjęcia.
3.05.2015
Trzeciego dnia wybraliśmy się do Ogrodzieńca ale zanim tam trafiłyśmy to trochę pobłądziłyśmy, a kiedy już dotarłyśmy na miejsce musiałyśmy przemieszczać się uliczką która gdzie niegdzie była zwężona i dwa auta obok siebie ledwo się mieściły, ostatecznie jednak przejechałyśmy, znalazłyśmy miejsce i poszłyśmy w teren oczywiście z Funym. Pofociałam psa,na skałkach, zamek, same skałki, po drodze spotkałyśmy szczeniaczka buldoga francuskiego, i kundelka wyglądającego jak pinczer tylko łaciaty. Potem przeszłyśmy się chodnikiem(?), ja zjadłam oscypka, Funy wąchał się z yorczką, potem został napojony przy czym ja wylałam na siebie pierwszą zawartość miski bo zaskoczył nas berneńczyk i szybko musiałam chwytać smycz bo byl na całej długości, nie była to flexi. Kiedy wracaliśmy ponownie spotkaliśmy tego berneńczyka, a do tego jakiegoś kundelka przez którego musiałam się wspinać na mur bo szedł za nami, jakiś facet o mało nie skopał mi wtedy aparatu bo położyłam go żeby nie obić gdy będę się wspinać. Potem widziałam jeszcze szczeniaczka cocker spaniela (coś dużo tych szczeniaczków), a jeszcze jednego o którym zapomniałam na początku ale był najsłodszy czyli akita inu ruda, ale był śliczny. Cały czas na trasie również sztuczkowaliśmy. Wróciliśmy wszyscy do auta zmęczeni (kondycja kwiczy) ale zadowoleni, znowu poprzeciskaliśmy się na uliczkach i wróciłyśmy do domu, jako że droga była długa i Funy odpoczął to po powrocie do domu dostał jedzenie, na początku nie chciał ale ostatecznie zjadł. Dzisiaj było już ciepło, ciepło.
Teraz Funy leży i odpoczywa obok mnie. W taki oto sposób upłynęła nasza majówka, mogę powiedzieć, że aktywnie. A jutro nadal wolne, także będziemy się wylegiwać i opierdzielać bo nie mamy żadnych ambitnych planów. Leżeć, siedzieć, oglądać TV czytać posty które dodacie bo pewnie pojawi się ich dużo po majówce (mam nadzieję że będzie ich dużo).

3 komentarze:

  1. Widać że spędziłyście majówke ciekawie i aktywnie, zupełnie tak jak my! tylko szkoda że nie ma żadnych fotek :)
    MY BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uzupełnie zdjęcia. Sama nie lubię postów bez zdjęć ale na razie po prostu nie mam czasu i możliwości.

      Usuń
  2. Czekamy ba jakieś fajne focisze :) chyba tylko ja miałam okropnie leniwą majówkę w tym roku
    . :(

    OdpowiedzUsuń