Podsumowanie roku 2015!!!

W zeszłym roku czytając podsumowania miesiąc po miesiącu na innych blogach (w 2014r.) też tego zapragnęłam, niestety moja pamięć nie sięga tak daleko wstecz więc powolutku robiłam sobie takie  podsumowanie na koniec każdego miesiąca dzięki czemu teraz mam wszystko ładnie opisane. Zapraszam!
STYCZEŃ
 Pojawiła się nadzieja że Funy jednak może bawić się z innymi pieskami (dopiero poznanymi), i że nie musi ich atakować. Ogarnęliśmy świadomość zadu, zrobiliśmy ogromne postępy w "trzymaj". Ja osobiście ogarnęłam krótkie sesje i kończenie sesji w odpowiednim momencie.
LUTY
Zwiedzenie Warszawy i odwalenie akcji przez Funego pt. "ucieknę ze smyczy i szelek na stacji przy autostradzie", rozpoczęcie nauki slalomu między nogami i kontynuacją nauki ósemki.
MARZEC
Zmiana wyglądu bloga, ogromne postępy co do agresji Funego względem innych psów. Zakup kolejnych szelek (jakby 5 nie wystarczało), do tego zakup nowych 3 smyczy.
KWIECIEŃ
Zakup pierwszego Konga który przeleżał cały kwiecień/maj nieużywany, zakup bidonu na ostatnią chwilę na potrzeby majówki, bo pani uświadomiła mi, że 1-go maja sklepy są nieczynne (geniusz). Zakup drugich szelek z firmy Dingo tym razem czarnych; odkrycie dlaczego szelki same się rozszerzają (flexi+szelki dingo=możliwość rozregulowania szelek), to pytanie mnie nurtowało ale olśniło mnie już po zakupie drugich na próbę czy w tym przypadku będzie tak samo. Lepsze i gorsze chwilę Funego agresji największy problem na smyczy, ale luzem nie przejdę obok każdego psa, ale sukces jest ogromny, gdyż mogę zapiąć mojego psa przed innym psem i spuścić go za psem i nie odwróci się i go nie zaatakuje, kiedyś o takim czymś nie było w ogóle mowy. Także duma rozpierała w kwietniu.
MAJ
1-go maja odwiedziliśmy Podlesice i na całe szczęście (pogoda nie dopisała) trafiliśmy na psio-ludzki hotel Ochojec, który za nocleg z psem życzy sobie 50zł (za psa), nie skorzystaliśmy z oferty, byliśmy tam tylko na obiad. 2-go maja odwiedziliśmy Kraków gdzie znowu trafiliśmy na psio-ludzką restauracje (Funyn dostał wodę, a nawet nie prosiliśmy) "Ratuszowa restauracja". 3 maja za to wybraliśmy się do Ogrodzieńca trochę pobłądziliśmy ale wszystko dobrze się skończyło i dotarliśmy do miejsca docelowego z którego wszyscy w trójkę wróciliśmy mega zmęczeni, ale zadowoleni. Potem mieliśmy w szkole wymianę (ERASMUS+) i związane z nimi wyjazdy i przedstawienia więc troczę czasu przepadło. Pod koniec maja się zregenerowaliśmy i zaczęliśmy ćwiczyć na poważnie i systematycznie. Zaczęłam wolontariat w schronisku, zrobiłam sobie listę sztuczek i rzeczy tych mniej i bardziej potrzebnych.
CZERWIEC
Pierwszy tydzień czerwca spędziliśmy dość nudnie ale zrehabilitowaliśmy się już w następnym zaczynając regularnie jeździć na rolkach i regularnie ćwiczyć. Mogłam Funego puścić żeby biegał z labradorką przy yorku który jest ok i dwóch pinczer-cosiów które już nie są tak ok. Ale nie było żadnej spiny, zero zwracania na nie uwagi zero warczenia ani rzucania. Pies również pokazał. że jesteśmy na takim etapie, że jeżeli jakiś pies jest zbyt nachalny (Funy takich nie lubi, wręcz się ich boi) to wybiera opcję warknięcia i ucieczki (szybkiego odejścia), a nie opcję "zagryź zanim on to zrobi tobie". Był to wielki postęp zważywszy na to że kiedyś od razu z daleka by się rzucił. Pokazał mi, że zaufanie jakim go obdarzyłam nie jest za przeproszeniem gó*no warte. Tak w połowie czerwca przeżyłam mikro zawał kiedy Funy uciekł mi do innego psa za auta i okazało się że tylko wąchał tego psa z pewnej odległości, a gdy tamten zawarczał moje psicho się nie odgryzło tylko dalej niuchało :)
LIPIEC
Na początku rolkowaliśmy, chodziliśmy na długie spacery, troszkę nawet sztuczkowaliśmy. No a potem problemy żołądkowe i... no i szczepienie gdzie pani kłuła mi psa 3 razy po czym zrobił mu się tak duży obrzęk, że pani weterynarz sama się zdziwiła że nigdy takiego dużego nie widziała. Udział w PROJEKCIE 62, większe i mniejsze postępy na różnych polach.

SIERPIEŃ
Pierwszy wyjazd z psem na wakacje, czyli dłużej niż 4 dni (2 tygodnie). Większe sukcesy związane z projektem. Nauczyliśmy się podnosić lewą tylną łapę, socjalizowaliśmy się w Szczawnicy, pierwsze wejścia z własnej woli Funego do wody, cofnięcie się i powrót na dobrą drogę w kwestii psów. No i mój wyjazd na wieś już bez psa. Wakacje szybko się skończyły trzeba było wrócić  iść do nowej szkoły (1klasa) czego oczekiwałam z niecierpliwością mimo, że oznaczało to koniec wakacji. Miałam chwilę że zastanawiałam się czy aby nie zawiesić bloga ale ostatecznie się nie zdecydowałam (chyba dobrze zrobiłam).

WRZESIEŃ
Rozpoczęcie nowej szkoły i pierwszy raz odważyłam się spuścić Funego na wybiegu przy obcym psie i nie pożałowałam tego (duma rozpierała). Ogólnie do piesków spoko. A ja mam mało czasu na bloga i wszystko inne bo szkoła.
PAŹDZIERNIK
Mimo początkowych obaw, przygnębiającej pogody październik nie był miesiącem nudy, zamulani czy siedzenia na doopie w domu. Nauczyliśmy się "nosek", zaczęliśmy się uczyć przynoszenia rzeczy, a nawet przychodzenia na komęde (a raczej próby). Ogarnięcie się podczas spacerów, jednak spacery bez smyczy pomagają i po kilku Funy jest na nowo ogarnięty jakby problemu nie było. Reakcja na psy; na smyczy średnio, luzem ekstra :) Reakcja na psy luzem t, o pies!!! i jak nie ogarnę to leci powącha się i ma psa w doopie, a jak ja szybciej psa wyczaję i powiem "zostaw" czy "nie wolno" to nawet do psa nie poleci; nawet do psa na którego na smyczy się z oddali rzuca to luzem nie ma problemu. Zaczęliśmy wyzwanie minimalistki.
LISTOPAD
Początek był aktywny potem po koleji coraz mniej robiliśmy. Funy zyskał 3 nowe ubranka, zabawki i wiele innych rzeczy. Skończyliśmy wyzwanie minimalistki z większymi lub mniejszymi sukcesami.
GRUDZIEŃ
Wymyśliliśmy wyzwanie tygodniowe, które poszło nam całkiem z 5 obranych komend nauczyliśmy się 4 więc nie było źle. Byłam (bez psa) na jarmarku świątecznym w Brnie. Potem były święta i nic nie robiliśmy no i koniec roku, wraz z nim sylwester, który Funy perzeżył bawiąc się, śpiąc i mając fajerwerki w doopie.
No i tak minął nam rok. Nie było żadnych fajerwerków ale mimo wszystko uważam ten rok za udany poczyniliśmy wielkie postępy w związku z psami, byłam na wakacjach z psem, nauczyliśmy się wielu sztuczek, zaczęłam nową szkołę, liceum na razie na szczęście 1 klasa i oby jak najdłużej. Był to dla nas rok pełen wrażeń, różnych odkryć, pełen przygód i nowości. Na pewno nie był to rok pechowy.
A wszystkim w tym Nowym Roku życzymy dużo szczęścia i spełnienia Wszystkich marzeń, mniejszych i większych!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz