Dzisiaj jak byłam z Funym to spotkaliśmy Gostka no to go puściłam, a nie zauważyłam,
że idzie taka suczka jamnika i jak wystartował do niej to zdążyłam tylko krzyknąć "nie" (taki odruch)
myślałam, że nie zwróci nawet uwagi, że ja coś krzyczę, a on tak ładnie się zachował jak usłyszał, że
się wydarłam to od razy wrócił do Gostka i nie musiałam go na smycz zapinać. Powiem, że
ciesze się, że tak łatwo dał się odwołać. Byłam dzisiaj także na górce (czyt. długi spacer)
u patki i tak zmęczyłam psisko, że jak się położył to do tej pory śpi. Ostatnio mały jakoś tak
zafiksował się na piłki, że jak teraz jakąś widzi to od razu chce do niej lecieć i się nią bawić.
To trochę uciążliwe bo jak piłka nie moja, a on ją chce, a jak czegoś nie dostanie to zaczyna drzeć japę
i słychać go na drugim końcu osiedla to sobie wyobraźcie.
W ogóle siadłyśmy sobie z Patką na ławce i idzie pani i pyta czy może się dosiąść, a my że tak.
No okej siadła sobie, chwile siedzi i zaczyna mówić jaki ładny piesek i zaczyna go głaskać,
a ja tylko modle się żeby jej nie ugryzł i siary nie zrobił. Pogłaskała go chwile cicho posiedziała
i zaczyna mówić, że przecenili mięso, ale i tak nikt go nie chce kupić bo
sam tłuszcz no to my z Patką, że okej ale ona za chwile znowu zaczyna gadać, że Funy
jest fajnie umaszczony, że ma trzy kolory no to ja spoko a ona znowu "on jest z miniaturek",
"dużo je", "co je" albo "ile kosztuje" i takie pytania dotyczące psiaka.
Chwile jeszcze posiedziałyśmy i poszłyśmy bo tak dziwnie jakaś obca kobieta podchodzi i zaczyna
gadać o mięsie (hehehe...) i pyta się o psa ile taki kosztuje i wgl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz