Podsumowując wakacje

Na początku lipca byłam u Patki oczywiście z Funym. Biegał, z krótką smyczą żebym miała 
ubezpieczenie jakby się jakiś pies nagle pojawił i musiałabym go szybko złapać. Na następny
dzień też wzięłam Funego, na początku wyślizgnął mi się z szelek u Patki w domu. Potem zrobił 
to samo na boisku i już mu ich nie zakładałam (na czas zabawy). Psiak nie uciekał, trochę mnie
to zdziwiło bo zazwyczaj jak mu się zdejmie szelki na których był wcześniej to zachowuje
się jakby był głuchy i bezpański. Poza tym zaczęłam mu bardziej ufać bo spuszczam 
go w wielu miejscach, a nie tylko na osiedlu.
 Potem byłam u wujka oczywiście bez Funego, bo albo Misiek by go pożarł albo by go
zmiażdżył. Misiek nie ma pojęcia o swojej masie (i tu wcale nie żartuje, to
wcale nie jest śmieszne) "co z tego że waży 25kg skoro może jak york skoczyć i najwyżej cię
przewrócić?", a jak to już z robi to popatrzeć na ciebie z błyskiem w ślepiach mówiących:
"Ale o co ci chodzi?? Nie moja wina, że się przewróciłaś/eś, przecież wiesz, że nie ważę
dwóch kilo" i jak tylko wstaniesz (o ile wstaniesz) to jeszcze bardziej zacznie na ciebie skakać.
18 sierpnia pojechałam do Grecji z tatą, 32 godziny w autokarze O_O (na szczęści była klima). Ogólnie było gorąco, mimo to raz nas zlało (padało może 15min. także nie narzekaliśmy).
Od 4 sierpnia byłam z mamą w Kołobrzegu, bez Funego, a skoda bo byłam akurat 
przy plaży na którą można wprowadzać zwierzęta.
Wróciłam 11 a 13 pojechałam (też z mamą) do Ustronia (oczywiście bez psa czego 
bardzo żałowałam), był tam taki fajny wybieg dla psów z kilkoma przeszkodami agility 
dla psów. Mimo przeszkód (szczeże to nie zabijają ilością) jest tam sporo miejsca żeby piesek
sobie mógł po prostu pobiegać bez smyczy. A co dla mnie było ogromnym plusem to to że 
praktycznie nigdy nie było tam nikogo więc ja mogłabym sobie spokojnie tam z Funym wejść.
Przez te ostatnie dni nic nie robimy trochę sztuczkujemy i to wszystko, głównie dla tego
że mi się nie chcę, ale co tam na wakacjach życie się nie kończy. A co do wakacji to
kupiłam dużo (z naciskiem na dużo) rzeczy głównie psich.
Ps. Jak byłam dzisiaj na wieczornym spacerze to spotkaliśmy takiego shih-tzu (Rex),
który na spokojnie mógł sobie obwąchać Funego mu pozwolił (O.O). Jestem taka dumna.
Co prawda troszkę warczał ale nie atakował, także jest wielki postęp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz