Oj dobre i dające mi wiele szczęścia i wiary! Dzisiaj Funy znowu dał mi do
zrozumienia, że jest nadzieja, że może być tak jak sobie to wymarzyłam.
Gdy wróciliśmy z wieczornego spacerku okazało, się że tata zapomniał wziąć kilku
rzeczy z auta i poprosił mnie żebym po nie zeszła, a jako że zazwyczaj (yyyy... chwila,
chwila... zawsze tak zawsze) jak idę tylko do auta po jakąś rzecz to biorę Funego
bez smyczy ze sobą, a co mam iść sama, przy najmniej się załatwi (ale nie jest ono zaliczane
do dziennego za potrzebowania na spacer i psiak zalicza minimalnie 3 spacery).
Do auta zawsze chodzę z psem bez smyczy trochę przez mojego lenia, a trochę przez to
bo ufam mu że mi nie ucieknie. Jeszcze nigdy mi takiej niespodzianki nie zrobił.
I tutaj dwa zaskoczenia jedno większe, drugie mniejsze ale oba mnie cieszą.
Pierwsze i zarazem to większe zaskoczenie to, to że pierwszy raz spotkałam się z
właścicielem psa, który bierze swojego psa na widok biegnącego w jej stronę warczącego
psa (nawet jeśli jest to york). Powiem szczerze wyglądało to komicznie jak Funy leciał na
westa, który jest dwa razy taki jak on, a babka bierze tamtego na ręce (he he). Nie ale teraz na
poważnie bardzo podobała mi się taka postawa, bo zareagowała, wzięła swojego psa na
ręce a nie jak większość tylko się patrzy i nic (zero reakcji). A chcę podkreślić że to
był west, rasa której Funy nie lubi wręcz nie znosi a tu proszę "nie ma rzeczy niemożliwych"
Drugie, tak to mniejsze bo się spodziewałam tej reakcji, to to że na moje wołanie "Stój"
psiak stanął i nawet zmienił swoje nastawienia z bojowego na tolerancyjne, mógł spokojnie
pieszo wrócić do domu nie musiałam go na rękach nieść o.O. Jest to wielki progres i w sumie
przełom bo jest to trzecia tak sytuacja kiedy zareagował na komendę i przestał atakować psa.
Za pierwszym razem byłam tak zszokowana i nie wiedziałam o co chodzi, że zapomniałam go
pochwalić, za to że się zatrzymał. Za drugim razem pochwała już była (he he już se pańcia nie
zapomniała) myślałam, że to przez przypadek było, że pies tak jakoś po prostu nie wiedząc co
robi staje no ale 3 razy to nie przypadek. Zauważyłam też że większa agresja pojawia się
gdy pies jest na smyczy chociaż nie wiem czy mogę tak powiedzieć bo przy obcych psach
nie zdarza nam się truchtać luzem, no ale te 3 razy mówią same za siebie.
W każdym bądź razie, tak na wszelki wypadek trzymajcie kciuki żeby nam się udało.
Oj no wiem, że stare zdjęcia ale nie mam nowych i trzeba się pocieszyć tymi.
Mam nadzieje, że mi wybaczycie :]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz