Kniec ferii ;(

No i stało się 2 tygodnie sielanki właśnie się kończą, znowu zacznie się wczesne wstawanie i szkoła (chlip, chlip). To takie dołujące, no ale co się będziemy martwić zawsze można powspominać (jakby było co) i czekać na następne dłuższe wolne.
A co takiego robiliśmy w ferie? W pierwszy tydzień odwiedziliśmy z Funym stolice, marne 3 dni ale zawsze coś. Tak więc zacznijmy od początku od takiej pozornie bezpiecznej podróży. Po 2,5 godzinach postanowiliśmy się zatrzymać (pomijając fakt krótkiego przystanku żeby sprawdzić czy z autem w porządku bo jakiś geniusz wymyślił nawierzchnie która podczas jazdy na niej stukocze jakby coś się urwało (gratuluje geniuszu). z początku chcieliśmy zatrzymać się w zajeździe Fox, no wiecie przy autostradzie McDonald'sów nie ma, ostatecznie zrezygnowaliśmy w imię stacji benzynowej. Zatrzymaliśmy się na stacji "..."(nazwa mi umknęła) ci co potrzebowali skorzystali z toalety, zobaczyliśmy także co stacja ma w ofercie jedzeniowej ale nic nas nie zachęciło i zdecydowaliśmy się zatrzymać na Orlenie który był 4 km dalej, gdyby nie tablica nie umiałabym określić odległości i pewnie byśmy potem nie zatrzymali się na naprawdę dobre hot-dogi. Wszystko fajnie zrobiłam jedną kawę i chciałam poczekać na tatę jednak ostatecznie (na całe szczęście) zdecydowałam się oddać kawę właścicielce, Julia w tym czasie wzięła 4 "parówkowce" i również chciała je rozdać właścicielom. Ostatecznie wyszłam trochę później przez moje niezdecydowanie i to co ujrzałam mnie trochę rozśmieszyło (wiem jak to okrutnie zabrzmi) Funy biegnąc do Julii wyswobodził się z szelek i był totalnie luzem bez kontroli o.O. Jedynie fakt który uratował mu dupsko to że mimo iż nie widział kogoś minuty czy pół cieszy się jak idiota i biegnie do niego jakby rok minął. Nie chciałam używać komendy "stój" gdyż nie jest ona na poziomie żeby biegnący w moją stronę pies na nią zareagował, tyłem tak ale przodem to jeszcze nie osiągalne. Cóż mogłam zrobić więcej, kucnęłam a Funy po prostu do mnie podbiegł  a ja wzięłam go na ręce i pochwaliłam za przybiegnięcie, nie było sensu karcić go za to że się wysunął się z szelek bo nie była to jego wina tylko moja nie ścieśniłam szelek a były one przystosowane szerokościowo do psa w ubranku, a nie bez niego. Tak w ramach wyjaśnienia w tej sytuacji rozbawiła mnie reakcja reszty rodzinny, była bez cenna. Ostatecznie przez właśnie ich reakcję ta sytuacja mnie nie zestresowała, mimo że nowy teren, autostrada to on przybiegł i jeszcze się z tego cieszył. Dzięki takim właśnie chwilom moje zaufanie do niego wzrasta, a daje mi coraz częściej ku temu powody. Do takiej reakcji, a nie panicznej ucieczki doprowadziło to iż ma bardzo drogocenny gen (a może to bardziej cecha jest...) Funy postawiony na nowym terenie czuje się jak ryba w wodze, żadnej niepewność, strachu. Potem dotarliśmy na miejsce bez żadnych innych scen. Ostatecznie po lekkim odpoczynku chcieliśmy iść do Galerii Mokotowskiej i wychodząc z mieszkania Funy wybiegł ale wrócił i grzecznie został, jak wróciliśmy to zaliczył spacerek. Do tego jeden dzień spędziliśmy (bez psa, z rodzinką) w "Centrum Nauki Kopernika" potem pojechaliśmy zobaczyć pałac w Wilanowie, innym razie byliśmy na starym mieście i wstąpiliśmy do restauracji Magdy Gessler, jadłam zupę pomidorową i jak dla mnie była za słodka *(pomijając ilość natki pietruszki, która była zabójcza) zaliczyliśmy Złote Tarasy i to tyle. W sobotę wróciliśmy już bez żadnych ekscesów Funego. Drugi tydzień minął pod znakiem Krynicy ale już bez psiska także nie ma co wspominać.
*nie każdy musi wszystko lubić
 A co z agresją?? Raz myślę że już jest dobrze że jesteśmy na dobrej drodze, Funyn wącha westa(!!) z odległości pół kilometra (lepsze to niż atak), a za dwa dni wącha się z yorkiem z bliska i atakuje go i nie chce puścić (ale tej sytuacji nie jestem pewna, mam wrażenie że tamten go sprowokował bo Funy już spory kawał czasu nie atakował nie sprowokowany). No ale nie wiem ponoć po burzy pojawia się tęcza także zobaczymy co będzie dalej, ale nie poddajemy się, jest cel trzeba go osiągnąć.
Ps. Obie sytuacje wydążyły się w Warszawie.

Resztę zdjęć z Warszawy możecie zobaczyć na tym blogu (jutro bądź we wtorek)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz