Nie zrobiliśmy dużo, zrobiliśmy mało wstyd. Teraz zabieramy się do pracy na serio (który raz ja to pisze...). Nieważne, tymczasem:
-wskakiwanie na udo - bez zmian
-wskakiwanie na stopy - również bez zmian
-wskakiwanie na plecy - nie ma się czym chwalić patrz powyżej
-wchodzenie wszystkimi łapami na przedmioty - no mówie patrz powyżej
-cofanie- może raz czy dwa...
-podnoszenie tylnej łapy- coś taki/a ciekawy/a patrz na wskakiwanie
-trzymanie przedmiotów w pysku - jak wyżej
-otrzepywanie się - ...
-skakanie w miejscu - próbowaliśmy i Funy skakał zupełnie inaczej niż bym chciała ale ON SKAKAŁ naprawde skakał, wcześnie "stawał" na tylnich łapał a teraz je lekko odrywał (postęp)
-wskakiwanie na ręce - tu też nic nie próbowaliśmy
-zostawanie - a o tym to wogóle zapomniałam
-zmiany pozycji - ...
-przywoływanie/odwoływanie - ćwiczyliśmy raz pół drogi do koleżanki szedł luzem i dostawał smaczki za iście za mną podchodzenie na zawołanie, dało to efekt na następny dzień jak mówiłam "idziemy" to przestawał niuchać i szedł, pierwszego dnia było mega gorąco więc wybaczam że wszystko był w żółwim tempie
-motywacja - muszę coś napisać??
-frisbee - nadal nie mamy dekielka ale ćwiczyliśmy overki i Funy ładnie łapał nad nogą, jest dobrze może coś się uda
-obi - no comment..
-psy - na Bazyla i Maksa Funy nadal szczeka (2 naprawdę "niedobre" psy które trzeba wyeliminować; jeden to lablador, a drugi kundelek czarny podpalany z białym powiedzmy w typie jrt) ale uwaga powąchał się z pół rocznym szczeniakiem przy Gostku (best friend forever) i zero ataku, warczenia
-skupienie/samokontrola -
-czas - na początku było go więcej dla psa, potem pies nie mógł dużo robić bo problemy żołądkowe, bo szczepienie a teraz zrobiła mu się gulka po szczepieniu która go boli (pani wbijała mu igłe 3 razy bo się ruszył, bo chciał ją ugryźć (jakby mnie tak kłuła i była tak "delikatna" też bym ją ugryzłą), a ostatnim razem się udało), możliwe że szykuje się kolejna wizyta. Ale teraz zakasamy rękawy i znajdujemy czas dla psa. Dużo czasu.
-kondycja - w pierwszych dniach rolkowaliśmy no a później patrz powyżej
-wymiana - smaki-zabawka, zabawka-smaki - i znowu nic nie robiliśmy
-więcej rolek - tylko pierwsze dni lipca, trzeba znowu wyjąć rolki!
-założyć zeszyt treningowy - nic na ten temat nie wiem żeby jakiś powstał
-zająć się aportem - yyy...
-wodować - nie ma gdzie
-social:
_w centrum miesta - zero stresu mimo wielu ludzi dookoła, totalna olewka na zmiane terenu, idealne zachowanie :)
_w autobusie - Funy świetnie się zachowywał, nie szczekał, nie skomlał, jednak mam wrażenie, że na dłuższym odcinku mogłoby takowe zachowanie wystąpić ale z nudów, naprawdę jeżeli Funy nie ma co robić zaczyna marudzić (za drugim razem pod koniec troszkę zaczął marudzić, ale przez chwilkę)
-stare sztuczki - raz ćwiczyliśmy na dworze na osiedlu koleżanki i wykonanych było 100/100
Poza programowo przyzwyczajamy się do kagańca po dwóch sesjach psina sama wkłada pyszczek do środka (plus - nadal nie kupiłam innego niż materiałowy Funy jest niewymiarowy na pyszczu dobry ale wokół głowy za duży)
+na początku lipca, przez kilka pierwszych dni dużo spacerowaliśmy jeden spacer był nawet ośmio-godzinny, jeden trzy-godzinny itp.
UWAGA
Na wszystkich spacerach nawet tych krótkich (nie wliczając tych naprawdę krótkich na siku, do sklepu, ok.15 minut) miałam bidon z wodą dla psa i ciągle mu dawałam pić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz