Tym razem "intro" posta jest bardziej rozbudowane niż poprzednio, które było krótkie, w ogóle niezwięzłe i na odwal. Mieszały mną sprzeczne emocje brak weny a jednocześnie świadomość że muszę napisać podsumowanie pierwszego tygodnia a praktycznie przez cały się leniliśmy od razu się odechciewało, kto lubi pisać o rzeczach które nie wychodzą tak jak chcemy i jak postanowiliśmy? W tym tygodniu jednak byliśmy bardziej zmotywowani i mimo że nie rolkowaliśmy, nie spacerowaliśmy dużo (odkujemy się w sierpniu) to sztuczkowaliśmy trochę o czym poczytacie poniżej. Dzisiaj lecę na wakacje i przez 2 tygodnie nie będziemy nic robić (do 1 sierpnia), Funy zostaje pod opieką rodziny. Przez co następny post z projektu będzie dopiero po 6/7 sierpnia. Niesmutajamy się i nie tracimy motywacji mimo, że boję się czy Funy nie pogorszy się stosunek do innych psów bo tylko ja nad tym pracuje, zobaczymy. Zapraszam do zobaczenia co się u nas zmieniło:
-wskakiwanie na udo - Funy wskakuje na słowo "hop" ale chce żeby wskakiwał na słowo "udo", jednak koloe się zmienił bo jest to tylko dodanie słowa bo na "hop" skacza przez noge, na plecy, na łóżko itp.
-wskakiwanie na stopy - dalej bez zmian
-wskakiwanie na plecy - jest postęp, nawet duży ale musimy to poćwiczyć i wprowadzić komende słowną "plecy". Jeszcze nam trochę do przećwiczenia zostało dlatego kolor nie uległ zmianie
-wchodzenie wszystkimi łapami na przedmioty - tego również nie ćwiczyliśmy
-cofanie- jest dobrze Funy cofa się już na zaskakujące (jak dla mnie) długości, mimo wszystko nie osiadamy na laurach i chcemy je powiększać dalej bo po pewnym czasie Funy się kładzie, a to nie jest efekt przeze mnie oczekiwany
-podnoszenie tylnej łapy- a tu widać duży przeskok kolorowy co oznacza, że wiele osiągneliśmy, szczere i ogromne podziękowania dla Magdy od Fibi, która napisała, że przy uczeniu tej sztuczki przyda się świadomość zadu i tak jakoś wyszło że podczas sesji przyuważyłam że Funy zanim zarzuci doopkom to w pierwszej kolejności podnosi lewą tylną łapke, i nagradzałam go zanim oderwał prawą tylną i tak oto Funy już bardzo ładnie na komende "gałązka" (nie wiedziałam jakiej komendy mogłam użyć więc pewna osóbka podsunęła mi że może gałązka no i tak zostało, na początku o mało nie popadałam w histerie śmiechu jak miałam to wymówić ale teraz już jest ok) podnosi tylną łape, czasem mu się zdarzy bunt że za chiny nie podniesie łapy ale wtedy wystarczy przypomnieć świadomość zadu i łapka naprawiona :) A wydawało się takie trudne...
-trzymanie przedmiotów w pysku - jak wyżej
-otrzepywanie się - ...
-skakanie w miejscu - posęp jak można było zauważyć w poprzedniej notce jest, jednak sporo pracy przed nami bo nie można powiedzieć nawet w najmniejszym stopniu że to mamy bo teraz wiem jak się za to zabrać ale nic więcej
-wskakiwanie na ręce - jakoś nam było nie po drodze
-zostawanie - tu też nic nie grzebaliśmy
-zmiany pozycji - nadal nic nie robimy
-przywoływanie/odwoływanie - "..przyjdze w końcu na nas taki dzień, dziś ostatni raz zaszaleć chce..." nic nie ruszaliśmy od ostatniego czasu
-motywacja - nie zmieniam na żaden kolor bo nie wiem czy się zwiększyła czy nie, Funy niby pracuje ale na początku muszę go zachęcić bo nie chce brać smaków dopiero jak się przekona że są dobre to zaczyna pracować po czym zaczyna pokazywać że jednak nie a jak mu powiem "no choć" to zaczyna na nie pracować jagby były najlepsze. Po czym historia się powtarza...
-frisbee - kupiłam frisbee jednak Funy będzie mieć z nim styczność dopiero w sierpniu więc dopiero w następnej notce która pojawi się najwcześniej 5 sierpnia
-obi - ćwiczyłam trochę siad, waruj na smaki i zabawke i przy tym drugim jest spory postęp bo za pierwszym razem nie kładł się tylko szczekał, na turlaj się (co nie jest związane z obi ale na zabawkę nie zrobi, bo za dużo ekscytacji) muszę sobie jeszcze poczekać...
-psy - na jednego psa szczeka na innego nie czyli raczej bez zmian, jeżeli jednak nie jest to Bazyl bądż Maks jest do opanowania
-skupienie/samokontrola - pisałam o samokontroli podczas wykonywania komendy "waruj" na zabawkę prz obi i starych sztuczkach, inaczej nic w tym kierunku nie robiłam
-czas - było go o wiele więcej niż w pierwszym tygodniu więc jest zielono jednak przez te dwa tygodnie znowu go nie będzie :( ech te wakacje, na nic czasu nie ma...
-kondycja - ja sama raz rolkowałam i właściwie to tyle. Jedno jest pewne jest gorzej niż było w porównaniu z pierwszymi dniami lipca
-wymiana - smaki-zabawka, zabawka-smaki - i znowu nic nie robiliśmy
-więcej rolek - raz jest to wynik załamujący...
-założyć zeszyt treningowy - narazie mam zeszyt w którym pisze, że jest treningowy ale nic pozatym
-zająć się aportem - yyy...
-wodować - nadal nie ma gdzie
-social - w tym tygodniu brak
-stare sztuczki - trochę ćwiczyliśmy na smaczki i zabawkę (+70 do ekscytacji) i Funy jest w stanie na zabawkę narazie zrobić "siad", "waruj", "poproś", z drugim był lekki problem ale ostatecznie po 3 minutach szczekania zrobił i zrozumiał, że szybciej dostanie zabawkę jeżeli się położy niż gdyby się miał o to wykucać
Jakieś efekty są zrobiło się więcej zielonego, z trzech niebieskich zostało jedno także jest dabrze, ba nawet bardzo dobrze, bo na serio to nie zabardzo wierzyłam, że cokolwiek zrobimy. Ta wiara w nas...
Zobaczymy co będzie na koniec, aż sama jestem ciekawa :).
Zobaczymy co będzie na koniec, aż sama jestem ciekawa :).
Gratuluję dotychczasowych osiągnięć i powodzenia! Sama nie wiem czy uda nam się wszystko zrealizować, a Waszych zamierzeń jest dość dużo ;D Nie traćcie wiary! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńK&R
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń